DZIECKO I PIES, CZYLI RACZKUJĄCA Z WILKAMI
PLUSY I MINUSY WYCHOWANIA DZIECKA Z PSAMI
Dziecko i pies – czy to może się udać? Wreszcie o tych piesełach! Skoro publika tego chce to w niniejszym wpisie będzie o piesełach. 🙂
Żeby zacząć od początku należy stwierdzić, że pieseczki kochamy od zawsze i od zawsze są obecne w naszym życiu. Jesteśmy skończonymi psiarzami. Skończeni psiarze zapewne wiedzą o co chodzi. 😉 Obecny skład to dwa psiaki adoptowane z Fundacji dla Szczeniąt Judyta – Szerlok (taki prawie jamnik) oraz Luna (taka niby husky). Oznacza to, że obydwa to mieszańce „w typie”. Od ponad dwóch latek skład uzupełniany jest przez naszą Polę, która z naszymi psami dogaduje się bardzo dobrze, a nawet coraz lepiej.
Kiedy oczekiwaliśmy na pojawienie się Poli na tym „pięknym” świecie często byliśmy adresatami dziwnych sugestii tudzież komentarzy na temat psów i dzieci. Nasłuchaliśmy się rzeczy w stylu „Ło jeju, co wy teraz z tymi psami zrobicie?”, „No, ale jak to psy i dziecko?” itp. I najlepszy: „A może byście je komuś oddali, możecie przecież dalej na nie łożyć” :D. Próbowałem tłumaczyć, że one są dla nas jak rodzina, bez skutku. Niektórym nie mieści się w głowie, że można pod jednym dachem trzymać i psy i małe dziecko. No ale, nic to. Pojawiło się dziecko, a psy zostały.
Znamy nasze pieski i wiedzieliśmy od początku, że powinny raczej dobrze przyjąć dziecko w domu. Ale oczywiście dobrze jakoś je przygotować na pojawienie się nowego człowieka na chacie. Marta gdzieś w wyczytała, że dobrze jest na początek przywieźć ze szpitala pieluchę pobrudzoną smółką (czyli pierwszą kupą dziecka, wspominałem o tym w tekście o porodzie). Akurat tak się złożyło, że byłem przy porodzie 😛 więc zabrałem tę pieluchę i zaprezentowałem psiakom. Owszem, wykazały pewne zainteresowanie, ale bez przesady. Nie jestem w stanie stwierdzić czy podanie im tej pieluchy w ogóle miało jakiś skutek. Wiem, że moje psy są raczej łagodne i być może bez pieluchy też by dobrze przyjęły Bąka w domu. Natomiast sądzę, że warto tak zrobić, bo to zawsze dobrze, aby pies poznał nowy zapach i zdążył się z nim oswoić. Podobnie podczas wnoszenia dziecka pierwszy raz do mieszkania dobrze jest zrobić to na spokojnie i pozwolić psu oswoić się z dzieckiem. My wypuściliśmy psy na korytarz przy windzie (mieszkamy w bloku) i pozwoliliśmy im zobaczyć nosidełko z dzieckiem jeszcze przed wejściem do mieszkania, obwąchać sprawdzić co to za szczenię tam w środku leży. Tutaj również być może obeszłoby się bez takich akcji, ale na wszelki wypadek uznaliśmy, że tak będzie lepiej. Luna i Szerlok szybko zaakceptowały Polę, nawet od początku przejawiały pewne oznaki troski i były dość opiekuńcze. Pieski często rozumieją, że to małe zawiniątko, które nagle pojawiło się w domu wymaga specjalnej atencji. Pamiętam, że kiedy na świecie pojawiła się moja młodsza siostra to też bardzo opiekował się nią nasz stary kundel Gucio. Jak tylko młoda płakała to ten przybiegał sprawdzić czy z dzieckiem wszystko ok. Podobnie nasze psy też pilnowały Poli od samego początku. Później, kiedy trochę podrosła, zaczęła chodzić i tarmosić je za sierść i uszy pojawiły się pierwsze konflikty. Szerlok od zawsze jest bardziej cierpliwy w stosunku do Poli, ale też wyjątkowo uparty i nieustępliwy. To zdaje się taka jamnicza cecha charakteru – upór, który sprawia, że on nigdy nie odpuści. Luna za to raczej ucieka kiedy nie chce być tarmoszona i ugniatana.
Oczywiście te relacje między pieskami a dzieckiem muszą rodzić się pod czujnym okiem rodzica. Trzeba pamiętać, że, cytując Janusza Korczaka, „dziecko jest cudzoziemcem, nie rozumie języka, nie zna kierunku ulic, nie zna praw i zwyczajów. […] Potrzebny przewodnik, który grzecznie odpowie na pytanie”. Dlatego ważne jest, abyśmy tłumaczyli dziecku jak ma się zachowywać wobec zwierząt, czego nie robić, jak pogłaskać itd. Równie ważna jest świadomość tego jak „działa” piesek. Czyli w jaki sposób może zareagować, jakich zachowań nie lubi itp. O tym można oddzielny artykuł napisać, albo książkę lub dwie. Jeśli znasz się troszkę na psiej psychice to pewnie wiesz o co chodzi. Jeśli nie to proponuję uzupełnić wiedzę zanim zaczniesz oswajać piesełki z dziećmi. Czasem słyszy się w mediach mrożące krew w żyłach historie o atakach psów na dzieci. I komentarze, że pies znał to dziecko od małego i nigdy nic się nie stało, zawsze spokojny był. I ja oczywiście wierzę w to, że ten pies rzeczywiście zawsze był spokojny, ale niestety musiało wydarzyć się coś co go sprowokowało, że o braku nadzoru nie wspomnę. Mówiłem już, że traktujemy nasze psy jak członków rodziny, jak ludzi w zasadzie. Wolno im naprawdę dużo, ale to nie znaczy, że zapominamy że wciąż są psami. To nie znaczy, że są od nas gorsze, głupsze. To znaczy, że funkcjonują trochę inaczej niż my. Często antropomorfizujemy nasze zwierzaki, wmawiamy sobie, że „mój Tofik to wszystko rozumie co się do niego mówi, no wszystko, taki mądry jest!”. To jest zresztą zrozumiałe. Ale musimy pamiętać, że tym słodkim Tofikiem, który waży może z 3 kg, w głównej mierze powodują zwierzęce instynkty. Jeśli poczuje się zagrożony, przyparty do muru bez możliwości ucieczki to też może dziabnąć. To zresztą też jest zupełnie naturalne, no bo jak ma się taki Tofik bronić? W sumie to w podobnej sytuacji człowiek zapewne zareaguje tak samo, może nawet też ugryzie! Pamiętajmy, że nawet najsłodszy york nie zawsze musi mieć ochotę występować w roli uroczej przytulanki dla dwulatka. Pies też powinien mieć zapewnione poczucie bezpieczeństwa, możliwość przerwania zabawy i schronienia w jakimś bezpiecznym miejscu. W ogóle dobrze żeby psiak miał w domu takie swoje bezpieczne miejsce, w którym może się schować i gdzie nikt nie może go zaczepiać. Można na przykład spróbować wprowadzić taką zasadę, że jak pies idzie na swoje legowisko to nie można go tam ruszać. Wiem, że trudno wytłumaczyć dwulatkowi żeby nie zaczepiał pieska na legowisku, no ale nikt nie mówił, że bycie rodzicem będzie łatwe. Także psim rodzicem. 😉
Mam wrażenie, że cierpliwe tłumaczenie zaczęło u nas przynosić rezultaty. Pola coraz łagodniej obchodzi się z psami, delikatnie przytula. Dziecko będzie powoli uczyć się tej delikatności. Nawet z pozoru prosta czynność głaskania psa dla dwuletniego malucha może być trudna do naśladowania. A przecież dzieci uczą się bardzo wielu rzeczy właśnie naśladując dorosłych. Dorosłych, którym wydaje się, że przecież nie ma nic prostszego niż pogłaskać pieska. Tymczasem obserwując naszą Polę doszedłem do wniosku, że ona zdaje się uczyć głaskać psy tak jak my to robimy. Tylko, że od razu jej to nie wychodziło i przypominało to raczej walenie psa po grzbiecie otwartą dłonią. Tłumaczymy jej, że z pieska mi trzeba delikatnie i w końcu zaczyna jej wychodzić. Dlatego tak ważne jest by dziecko uczyło się postępowania z psami pod nadzorem.
Dziecko i pies – nadchodzą kłopoty
Taki dwulatek, jak złapie fazę na głaskanie-walenie pieska to przecież nie odpuści tak łatwo. Pies ucieka, dziecko go goni przy okazji piszcząc i drąc się w niebogłosy. Nawet najspokojniejszy pies w końcu się wkurzy. Zresztą wyobraź sobie jak Ty byś się na jego miejscu poczuł/a? Każdemu by puściły nerwy gdyby go tak prześladowano bez możliwości ucieczki, ukrycia. A pies, nawet jeśli rozumie, że dziecko to tak jak szczenię i wymaga opieki, to w końcu zareaguje chcąc odgonić natrętnego intruza. Ostrzegawcze warknięcie czy kłapnięcie zębami jest naturalnym psim sposobem na zakomunikowanie drugiej stronie (bez względu na to czy to dorosły czy szczeniak), że tu jest granica, której nie powinno się przekraczać. Psy zachowują się tak także wobec innych psów. Szczeniak w końcu uczy się co mu wolno. Oczywiście nie chcemy żeby nasze dziecko było w ten sposób uczone przez psa. Żeby je ugryzł pokazując granice. Dlatego tak ważny jest nadzór – będę to powtarzał do znudzenia. Niestety nie jest to łatwe, o czym my także się przekonaliśmy. Nie będę kłamał, że naszej Poli nigdy pies nie ugryzł. To wszystko o czym piszę wiem z doświadczenia. Zdarzyło się, że któryś z naszych psów w akcie desperacji kłapnął zębami i ją dziabnął. Nie mocno wprawdzie, choć skończyło się płaczem. I muszę tu przyznać, że stało się to w obecności obojga rodziców. Ale może byliśmy czymś zajęci, nie spodziewaliśmy się. Wymówek można wymyślać wiele, faktem jednak pozostaje, że niedopilnowaniśmy ich wtedy i stało się. Trochę trudno mi się do tego przyznawać publicznie, ale ten blog miał być oparty na szczerości przede wszystkim, więc cóż… Od tej pory staramy się jeszcze bardziej ich pilnować. Na szczęście dogadują się coraz lepiej i konfliktów już od dawna nie ma. Liczę, że będzie tylko lepiej.
Oprócz ugryzień są także inne minusy sytuacji dziecko + pies. Jednym z nich są alergie. Wprawdzie są podobno badania, które sugerują korzystny wpływ „ekspozycji” na zwierzęta domowe dzieci w pierwszym roku ich życia (że to obniża ryzyko alergii i astmy), ale jeśli dziecko ma alergię właśnie na zwierzęta to raczej sensowne jest ograniczyć kontakt z alergenem. Może to oczywiste, tak tylko mówię.
Kolejnym minusem jest możliwość przenoszenia chorób czy innych tam pasożytów. Pies jak to pies, lubi wąchać różne rzeczy i raczej trudno mieć 100% pewności, że nic nam do domu nie przywlecze. Pewnie, prawdopodobieństwo nie jest może zbyt duże, jeśli pies trzymany jest w domu, chodzi tylko na smyczy itd. Ale jednak. Odnośnie pasożytów to trochę myślałem o tym ostatnio i wpis o nich już jest w przygotowaniu. Chwilowo go przerwałem żeby napisać o psach, ale daję mały spoiler: psy odrobaczamy profilaktycznie, dzieci – nie. 😛 Zatem, pamiętajmy o regularnym odrobaczaniu i szczepieniu psów i kotów oraz o szczepieniu, ale nie o odrobaczaniu dzieci. 😛
Następny minus – hajsy. Psy kosztują. Koty zresztą i inne stworki też. Abstrahując od dzieci, jeśli chcesz mieć zwierzaka domowego to musisz się przygotować na spore koszty. Wyżywienie, do tego koszt wizyt u weterynarza, akcesoriów takich jak smycze, miski, czasem jakiś szampon trzeba kupić (chociaż psów nie powinno się zbyt często kąpać) itd. Że nie wspomnę o tych wszystkich rzeczach, które pies potrafi zniszczyć kiedy go zostawisz samego w mieszkaniu.
Czas. Psy, nawet te najmniej wymagające potrzebują żeby je odpowiednio wyprowadzić i poświęcić im trochę uwagi. Pobawić się, porzucać patyk albo kij (nasza Pola mów kij! :D). One są bardzo towarzyskie i potrzebują kontaktu z innymi istotami. Psy to zwierzęta stadne, tak jak ich starsi bracia – wilki. Strasznie mi szkoda tych psiaków trzymanych na łańcuchach albo w ciasnych kojcach, które nie mają kontaktu z innymi psami, a i ze swoimi właścicielami też nie za często. Pies nie może nam powiedzieć, że mu smutno i czuje się samotny.
Dziecko i pies – zalety
Te wszystkie minusy są wynagradzane z nawiązką przez wiele plusów.
- Pies jest świetnym partnerem do zabaw, także na świeżym powietrzu. Wiadomo, to sprzyja zdrowiu, zmniejsza ryzyko otyłości, nadwagi itd.
- Wychowanie z psem pomaga rozwijać poczucie więzi oraz uczy empatii. Ogólnie wpływa pozytywnie na zdrowie emocjonalne. Zwierzaki mogą pomóc rozwijać umiejętności społeczne i podnosić samoocenę, a także rozumieć jak ważne są emocje.
- Pies jest cudownym towarzyszem i przyjacielem. Potrafi pocieszyć bez słów. Kładzie tylko łeb na kolanach i już jest ciut lepiej na świecie.
- Uczy szacunku do przyrody. Dzieciom, które wychowują się z psami łatwiej jest zrozumieć jak ważne są inne stworzenia i szanować życie innych.
- Uczy odpowiedzialności. Chociaż wiadomo jak jest w życiu, dziecko chce pieska, a i tak ojciec musi z nim wychodzić, chociaż psa nie chciał.
- Dzieciom łatwiej zrozumieć kwestie związane ze zdrowiem, chorobami, zabiegami medycznymi, itp. Także smutne wydarzenie jakim jest śmierć zwierzaka może być cenną życiową lekcją.
- Najważniejsza zaleta. Przy rozszerzaniu diety malucha podłoga z przyległościami same się sprzątają. 😉
Tyle ode mnie. Jak mam nadzieję wynika z tego tekstu, jestem wielkim zwolennikiem wychowania ze zwierzakami i nie wyobrażam sobie domu bez psów. Dla mnie dziecko i pies to świetny duet. Chciałbym jednak podkreślić, że nikogo nie namawiam do adoptowania czy kupowania psa tylko dlatego, że w sumie to jest więcej zalet niż wad. Nie każdy lubi zwierzęta i nie każdy powinien je mieć. Jeśli tego nie czujesz to nie ma sensu. Po co robić kłopot i sobie i dziecku i temu psu pewnie najbardziej. Jeśli nie kochasz piesełów, nie masz do nich cierpliwości to po prostu odpuść.
Pozdrawiam
Filip
P.S.
Jeszcze tylko podzielę się przemyśleniami, które miałem przy okazji adopcji naszych psów. Nie zastanawiało Cię nigdy dlaczego żeby adopotować psa ze schroniska musisz odbyć rozmowę, podczas której pokażesz, że będziesz potrafić się nim zająć, ktoś może przyjechać sprawdzić w jakich warunkach pies będzie trzymany i wbije Ci się na chatę, musisz podpisać umowę, w której zobowiązujesz się do różnych rzeczy. Natomiast jeśli chcesz zrobić sobie dziecko to w sumie nikt Cię o nic nie pyta? To może być asumpt do głębszej dyskusji? Zapraszam do komentowania. 🙂